12.06.2016

Miłość do grobowej deski, czyli dezodorant w kremie Pony Hütchen

Gdy z początkiem maja w moje ręce trafiły naturalne rarytasy ze Szwajcarii od Pony Hütchen (czyt.: Sobotni poranek), nie sądziłam, że aż tak zawrócą mi w głowie. 

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Choć na mojej półce zadomowiły się na stałe dezodoranty w kremie oraz mgiełka do ciała, to dziś będzie więcej o dezodorantach w kremie, a mgiełka doczeka się osobnej prezentacji innym razem. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. 

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Na pierwszy ogień wybrałam ręcznie robione dezodoranty w kremie w wersji erlkönigsupervixen i sweet peachPony Hütchen oferuje świetną opcję, bo można zakupić dezodoranty w dwóch pojemnościach, większej (50 ml) i mniejszej (25 ml). Jest to idealne rozwiązanie, bo można poznać więcej zapachów, jeśli jesteśmy niezdecydowani. Założycielka marki, Hendrike Grubert, pomyślała o wszystkim.

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Nie lubię się powtarzać, ale w tym wypadku zrobię wyjątek. Tak jak napisałam w maju o moim pierwszym wrażeniu zapachowym, to podtrzymuję swoje zdanie. Dezodoranty pachną obłędnie, a szczególnie supervixen i erlkönig

Supervixen zabiera mnie na tropikalną plażę, na której sączę zmrożony owocowy koktajl z palemką. Pachnie egzotycznie, apetycznie, letnio. Wąchając go o poranku, od razu rozbudzają mi się zmysły. A kontakt z erlkönig też zwala z nóg i jest dowodem, że las to moja wielka miłość. Po prostu zanurzam się w zapachu jodeł, sosen i żywicy. Uwielbiam te zapachy. 

Natomiast wersja sweet peach to spełnienie najskrytszych marzeń fanów brzoskwini. Ja ją lubię i tu znajduję jej perfekcyjne odzwierciedlenie. Bardzo dobra kompozycja. To po prostu brzoskwiniowy deser dla nosa. 

A cieszy to, że wszystkie zapachy długo utrzymują się na skórze i pachną zaskakująco mocno. To ogromny plus dezodorantów Pony Hütchen

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Dezodoranty radzą sobie w każdych warunkach, a leśną wersję umiłował sobie szczególnie Miłośnik Natury i mi ją podkrada. Sprawdziła się u niego rewelacyjnie i z przyjemnością sięgnie po kolejne wersje. Ja również bez wahania je wybiorę, bo nie ukrywam, że mnie bardzo ciekawią pozostałe kompozycje zapachowe. Wybór zapachów tak duży, że każdy znajdzie coś dla siebie. Pony Hütchen potrafi zadowolić nawet te najwybredniejsze noski.

Nie zawierają alkoholu w składzie, więc spokojnie można je stosować po depilacji. Nie podrażniają, nadają się dla każdego wrażliwca. 

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Dezodoranty nie brudzą ubrania, a wydajność jest bardzo dobra. Ze słoiczków znikają powolutku. Po ponad miesięcznym używaniu nie udało mi się zużyć do końca żadnej wersji. Mam wrażenie, że będą mi towarzyszyć jeszcze przez długie miesiące i to jest radosna wiadomość. Trudno się rozstawiać z tak udanymi produktami. Hendrike Grubert naprawdę wykonuje genialną pracę. Znalezienie tak dopracowanych dezodorantów na rynku kosmetyków naturalnych nie jest łatwe. Dla mnie Pony Hütchen to produkty zapięte na ostatni guzik. Nie mogę na nic ponarzekać. Te produkty są warte każdej złotówki. 

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Jeśli akurat szukacie dezodorantu w kremie, to lepiej nie mogłyście trafić. Pony Hütchen to jest, czego potrzebujecie. A w Polsce do kupieni wyłącznie w sklepie bioana. Ja jeszcze wiele razy zaproszę te szwajcarskie cudaki do mojego domu, a w moim kosmetycznym sercu zakwitła do nich miłość na całe życie. Nie wyobrażam sobie już życia bez Pony Hütchen. Dziękuję Hendrike Grubert za to, że dzieli się swoją pracą z innymi. Brawo Pony Hütchen

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Autor zdjęcia: Naturalna dusza




20 komentarzy:

  1. Oooo coś dla mnie 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam i ja:)
    Opakowania są przecudne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się zdecydowałaś. Czekam na twoją recenzję.

      Usuń
  3. Zapachy mają faktycznie super, z tego co piszesz. No i ta wydajność.

    OdpowiedzUsuń
  4. No taki nagłówek, że aż mi się oczka zaświeciły:-) Tak chwalisz, że dopisałam do listy chciejstw. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. w takiej formie jeszcze nie stosowałam dezodorantu, ciekawy jest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie miałabyś perfekcyjny pierwszy raz z dezodorantami w kremie.

      Usuń
  6. No proszę, jak się spodobały:) Aż znów nabrałam na nie ochoty!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam fresh and natural i ten z jaśminem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A myślisz ze nada się na twarz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dezodorant, więc był stworzony w celu użycia pod pachy, a nie na twarz.

      Usuń
    2. Są też dezodoranty które można używać na twarz dlatego pytam...

      Usuń
    3. A które to dezodoranty używałaś do twarzy?

      Usuń
  9. Nic nie miałam z tej firmy, a same składy i zapachy bardzo kuszą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lektura obowiązkowa dla każdej rasowej miłośniczki natury. I witaj po zielonej stronie :)

      Usuń