9.04.2017

Irlandzki wodospad dla skóry od Bia Beauty

Irlandzka, naturalna marka Bia Beauty zagościła u mnie w lutym (czyt.: Irlandia na wyciągnięcie ręki). Twórczynią marki jest Tracey Ryan, która oficjalnie na rynek wypuściła swoje ręcznie robione kosmetyki we wrześniu 2012 roku. Najpierw jednak ukończyła 4-letnie studia Herbal Science na Cork Institute of Technology i na początku kosmetyki powstawały w jej kuchni dla jej synka. 

Tracey Ryan uwielbia łączyć jedzenie z kosmetykami, więc w jej kosmetykach znajdziemy wiele jedzeniowych akcentów i nie bez powodu jej marka nosi nazwę Bia Beauty. Bia po irlandzku oznacza jedzenie, więc kosmetyki Tracey Ryan karmią naszą skórę, co jej mottem marki - Feed your skin. Aktualnie marka sprzedawana jest w ponad 100 sklepach w całej Irlandii oraz jest eksportowana zagranicę. I dzięki temu dotarła też do Polski. Dziś bliżej przedstawię wam działa Tracey Ryan. 

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Krem intensywnie nawilżający na bazie mandarynki Mellow Mandarin. Cena opakowania 60 ml - 69,90 zł (leorganic).

Opis producenta 

Krem intensywnie nawilżający na bazie mandarynki - odpowiedni dla każdego rodzaju skóry. Wyciąg z mandarynki pomaga przywrócić skórze naturalną równowagę. Dzięki wyciągowi z mandarynki krem ma delikatny i świeży zapach i stanowi prawdziwą ucztę dla skóry. Nagietek lekarski działa na skórę łagodząco i naprawczo, a olejek z migdałowca chroni skórę przed utratą wilgoci. Ten krem poradzi sobie z rozmaitymi problemami skórnymi. Dzięki zawartości naturalnych olejków znakomicie się sprawdzi zarówno na dzień, jak i na noc.

Moja ocena 

Wszystkie cztery produkty pachną bardzo subtelnie. Zapachy nie są intensywne, nie przesadzono z olejkami eterycznymi. Mellow Mandarin pachnie mieszanką mandarynki i nuty herbacianej. Zapach jak w przypadku pozostałych kosmetyków jest ulotny.

Sam krem jest dość gęsty, więc jest dobrym wyborem na okres jesienno-zimowy nie tylko dla suchej skóry, ale też dla mieszanej i tłustej. Olej ze słodkich migdałów jest mało wyczuwalny, więc naprawdę posiadaczki skóry mieszanej i tłustej nie mają, co się obawiać, bo krem jest gesty, ale nie jest tłusty. Jak dla mnie, to Mellow Mandarin jest kremem uniwersalnym, na czas dnia i nocy. W zimie ochroni skórę przed mrozem i wiatrem, a latem przed słońcem.

Dzięki swojej gęstości jest wydajny. Pełnowymiarowe opakowanie spokojnie posłuży na kilka miesięcy. 

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Skład INCI Mellow Mandarin: Aqua, Calendula officinalis (Calendula), Prunus amygdalus (Sweet Almond), Sodium Stearoyl Lactylate (Veg-based emulsifier), Glyceryl Stearate (Veg-based emulsifier), Cetyl Alcohol (Veg-based stabiliser), Glycerine (Veg-based), Benzyl Alcohol, Salicyclic Acid, Glycerine, Sorbic Acid (Eco preservative), Tocopherol (Vitamin E), Hydroxy-propyltrimomium honey (Honey), Citrus reticulate (Mandarin), Citronellol* Isoeugenol* (*occurs naturally in essential oils).

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Peeling do twarzy pomarańczowo-grejfrutowy Orange & Grapefruit facial exfoliant & cleanser. Cena opakowania 60 ml - 69,90 zł (leorganic). 

Opis producenta 

Idealny peeling do twarzy musi łączyć w sobie moc i delikatność. Musi oczyszczać skórę, ale jej nie wysuszać. Połączenie olejków rycynowych i drapacza lekarskiego z naturalnymi ziarnami jojoba daje świetny rezultat bez efektu nadmiernego tarcia. Twarz staje się rozświetlona i oczyszczona a dodatek pomarańczy i grejpfruta gwarantuje piękny,subtelny zapach. 

Moja ocena 


Szczerze powiem, że podeszłam do tego peelingu na samym końcu. Byłam go najmniej ciekawa. Odkryłam już dwa cudowne peelingi do twarzy i byłam pewna, że nikt już nie dołączy do tego zacnego duetu. Ale jak to w życiu bywa, pewność jest niepewna. I tak peeling Bia Beauty powiększył moje grono peelingowych faworytów. 

Peeling Orange & Grapefruit robi z moją skórą twarzy rzeczy niebywałe. To peeling enzymatyczny, choć nie ma takiego określenia na opakowaniu. W białej, kremowej mazi zanurzone są tak mikroskopijne drobinki, że trudno je wyczuć. Wystarczy odrobinka, by pokryć całą buzię. A po zmyciu skóra jest gładziutka jak jedwab. 

Pachnie subtelnie cytrusową mieszanką. To taka letnia, orzeźwiająca bryza. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby peeling pachniał o drobinę mocniej. 

Peeling Bia Beauty to moje wielkie zaskoczenie z tego mini zestawu i może sobie podać rękę z marką Sibu Beauty (czyt.: Scrub jak marzenie) i Jeffrey James Botanicals (czyt.: Scrubowe oczarowanie). 

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Skład INCI Facial exfoliant & Cleanser: Citrus aurantium (Orange Blossom), Aqua, Ricinus communis (Castor Oil), Carthamus tinctorius (Thistle Oil), Sodium Stearoyl Lactylate (Veg-based emulsifier), Hydrogenated jojoba oil (Jojoba grains), Butyrospermum parkii (Shea Butter), Glyceryl Stearate (Veg-based emulsifier), Glycerine (Veg-based), Benzyl Alcohol, Salicyclic Acid, Glycerine, Sorbic Acid (Eco preservative), Citrus sinensis (Orange), Citrus paradisi (Grapefruit), Brassica napus, Daucus carrota, Tocopherol (Vitamin E), (Carotene) Citronellol* (*naturally occurs in essential oils). 

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Żel pod oczy zatrzymujący czas Stop the Clock. Cena opakowania 15 ml - 69,90 zł (leorganic).

Opis producenta 

Ten naturalny żel pod oczy powstał z połączenia olejków eterycznych z róży, mirry i nieśmiertelnika, które doskonale pielęgnują delikatną skórę pod oczami i opóźniają proces starzenia się skóry. Wzbogacone o arnikę górską oraz aloes, szybko ukoją zmęczone oczy i przywrócą jędrność skórze. Naturalne składniki zatrzymują czas!

Moja ocena 

Żel pod oczy pachnie dość nieoczywiście. Miałam największą zagadkę, by rozgryźć ów zapach. Niby czuć cytrusy, ale są one doprawione czymś ostrym, co drąży mój nos. Nie do końca mi ta przyprawa pasuje. Może to kompozycja róży, cytrusów i olejku mirrowego dają takie odczucie. Na szczęście zapach jest mglisty, więc za długo nie kręci mnie w nosie.

Konsystencja żelu też nie jest taka jednoznaczna. Mnie wcale nie przypomina żelu, ale majonez. Z konsystencją kremów budowniowych czy kisielowych już się spotkałam, ale majonezowym po raz pierwszy. Trzeba uważać, żeby żel się wylał, bo jest dość rzadki. Gdybym chciała zrobić zdjęcie na stojąco (tak jak w przypadku pozostałych produktów), to wszystko by się wylało.

Stop the Clock na skórze staje się bezbarwny i dość szybko zastyga. Nie wchłania się w skórę. Tworzy taką delikatną powłokę ochronną. Jednak nad ranem już nie notuję śladu po żelu, więc albo się po godzinach wchłania, albo ja przypadkiem go ścieram o poduszkę.

Nie zauważyłam, by żel zmniejszał zmarszczki pod oczami, bo zwyczajnie ich jeszcze nie mam. Natomiast zauważyłam, że skóra jest wygładzona, jędrna i ładnie nawilżona.

Stop the Clock ma swoje plusy i gdybym wcześniej nie poznała innych, fajniejszych specyfików pod oczy, to pewnie produkty Bia Beauty od razu znalazłby się na mojej półce w formie pełnowymiarowego opakowania. A tak mimo wszystko zostanę przy swoich ulubieńcach od EkoKrem (czyt.: Kofeinowa dawka) i Jeffrey James Botanicals (czyt.: Ogórkowe wybawienie). 

Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Skład INCI Eye Gel: Aqua, Aloe barbadensis (Aloe vera), Arnica Montana (Arnica), Helianthus annuus (Sunflower), Sodium Stearoyl Lactylate (Veg-based emulsifier), Sodium PCA, Urea Hydrolysed Vegetable Protein Sodium Ph (Veg-based), Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Salicyclic Acid, Glycerine, Sorbic Acid (Eco preservative), Helichrysium italicum (Immortelle), Rosa damascene (Rose), Prunus amygdalus (Sweet Almond), Commiphora myrrha (Myrrh), Citronellol* * Eugenol* Isoeugenol* (*occurs naturally in essential oils)

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Krem reperujący Skin SuperFood.


Opis producenta  

Ten reperujący krem ukrywa w sobie wszystko, co można nazwać super jedzeniem dla skóry, czyli znajdziemy w nim nieśmiertelnika, nagietek, malwę, żywokost lekarski, fiołka trójbarwnego, olejek mirra, olejek frankincense. Tak jak pozostałe kremy SuperFood jest delikatny i kojący na tyle, by poradzić sobie z większością skórnych problemów. 

Moja ocena 

A na koniec zostawiłam swojego, osobistego cudaka. Krem Skin Superfood po prostu zwalił mnie z nóg.

Pachnie bardzo zmysłowo. Najmocniej zmysły rozbudza olejek Frankincense. Marzą mi się perfumy o takich nutach. Być może kiedyś marka Bia Beauty też zacznie je tworzyć.

To nie koniec niespodzianek. Po nałożeniu kremu czuć lekkie mrowienie i chłodzenie. Jest to bardzo przyjemne uczucie, które znika po ok. 5 minut.

Krem jest dość gęsty i odrobinę gęstszy niż Mellow Mandarin. Skin Superfood to świetne rozwiązanie dla skóry suchej na zimę, ale już skóry mieszane i tłuste mogą po niego sięgać tylko w mroźny czas, wiosną czy latem dla nich Skin Superfood byłby za ciężki. Natomiast skóra sucha chętnie przyjmie do siebie Skin Superfood wiosną i jesienią, ale jednak latem wyłącznie nakładać na noc.

Skin Superfood jest bardzo wydajny. Opakowanie pełnowymiarowe może towarzyszyć przez 4-5 miesięcy.

Tak jak nazwa wskazuje, to krem Super pożywienie dla skóry. Naprawdę to widać. On działa. Moja skóra jest nim oczarowana. Z pewnością pojawi się u mnie cały słoiczek. 
Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Skład INCI Skin Superfood: Aqua, Viola tricolour (Heartsease), Malva sylvestris (Mallow), Helianthus annuus (Sunflower), Prunus amygdalus (Sweet Almond), Sodium Stearoyl Lactylate (Veg-based emulsifier), Glyceryl Stearate (Veg-based emulsifier), Glycerine, (Veg-based) Cetyl Alcohol (Veg-based stabiliser), Benzyl Alcohol, Salicyclic Acid, Glycerine, Sorbic Acid (Eco preservative), Helichrysium italicum (Immortelle), Citrus sinensis (Grapefruit), Calendula officinalis (Calendula), Boswellia carterii (Frankincense), Symphytum officinale (Comfrey), Commiphora myrrha (Myrrh) *d-Limonene *Linalol (*occurs naturally in essential oils)

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Naturalna marka Bia Beauty mnie zauroczyła i mam ochotę na więcej tych irlandzkich smakołyków. Moja skóra pokochała pokarm, jaki serwuje Tracey Ryan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz