4.01.2015

Mango na zimę, czyli masło do ciała Hugo & Debra Naturals

Przedwczoraj opisałam wam mydełko od Hugo Naturals i obiecałam zdać relację z użytkowania masełka do ciała tej marki. Obietnicy dotrzymuję. 

Na wstępie wyjaśniam sprawę z nazwą marki. Założyciele marki Debra i Hugo Saavendra założyli Hugo Naturals w 2006 roku. Przez moment z punktu marketingowego rozdzielili markę na Hugo Naturals oraz Debra & Hugo Naturals, ale szybko zmienili zdanie i znów połączyli się w całość. 

Ja miałam okazję kupić produkty sygnowane marką Hugo Naturals (mydło i odżywka do włosów), a także jak same widzicie Hugo & Debra Naturals

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Marka ma spory wybór zapachowych mydeł, odżywek i szamponów do włosów, ale masełka do ciała niestety dostępne są tylko w trzech wersjach: mango, lawenda i bezzapachowe. 

Ja wybrałam mango, choć ciągnęło mnie też do lawendy. 

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Masełko ma pojemność 113 g i kosztowało 29,99 zł.

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Masełko pachnie bardzo intensywnie i słodko egzotycznymi owocami. Nie jest to zapach mango, jaki znam, jedząc świeży owoc. I całe szczęście, bo świeży owoc jest dla mnie lekko gorzkawy i cierpki. 

Masełko jest przeznaczone dla słodkożerców, którzy lubię delikatne i syntetyczne zapachy cukierkowe w kosmetykach. Czuć leciutką sztuczność, ale mnie ona nie przeszkadza, a dodaje energii i rozpieszcza. 

Zapach długo utrzymuje się na ciele. Jeszcze rano po przebudzeniu czuję woń masełka. Przyjemna pobudka.  

Masełko świetnie dba o moją skórę. Nawilża ją, odżywia i pielęgnuje. Jest to zdecydowanie jedno z lepszych masełek do ciała, jakie kiedykolwiek miałam. 

Konsystencja jest twarda, lecz dotyk dłoni sprawia, że jest uległe i mało skomplikowane w aplikacji. Rozprowadza się bezproblemowo. 

Pojemność 113 g, to dla mnie za małe gabaryty. Biorąc pod uwagę, że masełko jest fantastyczne i trudno dostępne, to nie pogardziłabym 500 ml czy nawet większą pojemnością. Choć twarda konsystencja pozwala na to, by cieszyć się nim długo, bo jest bardzo wydajne, to i tak z żalem patrzę na znikającą zawartość. 

Opakowanie jest poręczne i estetyczne. Natomiast nie spotkałam się dotąd z tak dobrym zabezpieczeniem przed sklepowymi ciekawskimi, którzy chętnie wkładają palce do produktów. Hugo tak o to zadbał, że sama w domu się nieźle namęczyłam, zanim oderwałam powłokę. Przynajmniej miałam pewność, że nikt nie grzebał w masełku. 

Mangowe masełko Hugo Naturals, to perełka masełkowa i z wielką ochotą do niej wrócę, kiedy tylko pojawi się na horyzoncie. 

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Skład INCI: Butyrospermum parkii (shea) butter, glycerin, tocopherol, simmondsia chinensis (jojoba) seed oil, citrus aurantium dulcis (orange) peel oil, mangifera indica (mango) fruit extract, lonicera caprifolium (honeysuckle) flower extract.

3.01.2015

Naturalny początek roku w TK MAXX

Choć wyprzedaż poświąteczna w TK MAXX nadal trwa i przyciąga tłumy, sklep nie usiadł na laurach i postanowił prężnie działać. Jak zwykle nie zawiódł w kwestii kosmetyków naturalnych i możemy cieszyć się nowymi markami. 

USPA, to naturalna marka z Australii, która wszystkie składniki do swoich kosmetyków hoduje i pobiera z ojczyzny. Jednym z ich celów jest wspieranie własnej gospodarki oraz lokalnych, ekologicznych plantacji. 

Założycielem USPA jest George Jillly. 

USPA nie testuje na zwierzętach, a ich opakowania nadają się do recyklingu. 


W TK MAXX dostępna jest kaszmirowa odżywka do włosów w pojemności aż 2000 ml w cenie 59,99 zł. Cena regularna odżywki - 140 zł.

Skład INCI: Organic Camellia Sinensis Leaf Infusion, behentirmonium Methhosulftae, Ceateaqayl Alcohol, CocoGlucoside, Cetrimonoum Chloride, Simmondsia Chinensis Seed Oil, glycerin, Polquaternium-44 Stearamidopropyyl Dimethyllamine, Squalene, Keratin Amino Acids, Pantehnol, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Lippia Ctirodora Flower Extract, Pogostemon Cablin Oil, Limonene, Pelargoinum Gaveolens Flower Oil, Veticeria Zizanoides Root Oil, Feraniol, Citrus Reticulata Leaf Oil, Linalool, Lavandula Angustifolia Oil, Cananga Odorata Flower Oil



Blend, to naturalna marka z Wielkiej Brytanii. 




W TK MAXX dostępne są obecnie tylko ich żele pod prysznic o pojemności 250 ml w cenie 29,99 zł. Cena regularna - 100 zł. 

Skład INCI żelu pod prysznic Balancing Body Wash:
Aqua (Pure Water), Potassium Cocoate (Source Coconut Oil)*, Potassium Oleate (Source Sunflower Oil)*, Lauryl Betaine, Glycerin (Organic Origin), Maris Sal (Sea Salt), Cedrus Atlantica (Cedarwood Atlas) Bark Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Citrus Aurantifolia (Lime) Oil, Citrus Aurantium Amara (Petitgrain) Leaf Oil, Cinnamomum Camphora (Ho Wood) Oil, Pelargonium Graveolens (Geranium) Flower Oil, Cananga Odorata (Ylang) Flower Oil, Rosa Centifolia (Rose Absolute) Flower Oil, Jasminum Officinale (Jasmine Absolute) Flower Oil, Vetiveria Zizanoides (Vetiver) Root Oil, Centella Asiatica (Gota Kola) Extract, Calendula Officinalis (Marigold) Flower Extract, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice*, Alcohol Denatured, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Benzyl Alcohol, Potassium Palm Kernelate, Palm Kernel Acid, Decyl Glucoside, Potassium Citrate, Limonene**, Linalool**, Geraniol**, Citronellol**, Citral**, Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate.
*Organic
**Naturally occurring in pure essential oils

Żałuję, że nie dotarły mydła w kostce. Miałabym ochotę na zapach: Drzewo sandałowe, kadzidło, drzewo cedrowe i neroli (Sandalwood, frankincense, cederwood i neroli). Mydło waży 200 g i jego cena regularna wynosi 60 zł. 


Skład INCI: Sodium Palmate*, Sodium Cocoate*, Aqua (Pure Water), Glycerin*, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Aesculus Hippocastanum (Horse Chestnut) Oil, Olea Europaea (Olive) Leaf Extract, Santalum Spicatum (Sandalwood) Oil, Boswelia Carteri (Frankincense) Oil, Cedrus Atlantica (Cedarwood Atlas) Bark Oil, Pogostemon Cablin (Patchouli) Oil, Citrus Aurantium Amara (Petitgrain) Leaf Oil, Salvia Sclarea (Clary Sage) Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Citrus Aurantium (Neroli) Flower Oil, Sodium Citrate, Limonene**, Linalool**, Geraniol**.
*Organic
** Naturally occurring in pure essential oils


Niepokojącą wiadomością dla poszukujących kosmetyków naturalnych w TK MAXX jest fakt, że sklep zaczął podwyżkę cen. Nowa dostawa mydeł z Tajlandii Soap-n-Scent o pojemności zaledwie 115 g jest w cenie 19,99 zł, kiedy ja kupowałam 250 g kostki za 16,99 zł, a dopiero co 200 g było na wyprzedaży w cenie 8 zł. Być może sklep chce więcej zarobić na miłośniczkach natury, a może to tylko jednorazowy eksperyment cenowy. Będę się bacznie przyglądać. 


A z TK MAXX'owych ciekawostek dodam, że w dziale dla zwierząt można znaleźć dobrej jakości ubrania i stroje włoskiej marki Ciao Ciao/ Ceny zaczynają się od 33 zł. 

Motyl 

Geisha 




Czy wasze pupile lubią się stroić, czy jednak wolą zabawę w stroju Adama i Ewy? 



Nowości na mojej półce od Organic Surge

Jakiś czas temu w TK MAXX pojawiła się linia kosmetyków naturalnych z certyfikatem EcoCert od Organic Surge. Przeglądając bogatą ofertę, miałam dylemat, co wybrać. Wahałam się, czy nie kupić kremu na dzień w cenie 19,99 zł (50 ml) albo różanego żelu do mycia twarzy w cenie 19,99 zl (200 ml). W końcu padło na krem do rąk, balsam do ciała oraz balsam Million Dollar Anywhere Balm.

O balsamie Million Dollar Anywhere Balm już pisałam (czyt. Naturalnych rozczarowań ciąg dalszy), więc dziś opiszę wam swoje wrażenie z używania kremu do rąk i balsamu do ciała.

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza


Krem do rąk Tropical Bergamot nie podbił mojego serca. Wiem, że już do niego nie wrócę. 

Pachnie bardzo przyjemnie, kwiatowo, ale zapach szybko znika z dłoni. Nie możemy się upajać zapachem. 

Krem ma dość lejącą konsystencję, więc jego aplikacja jest kłopotliwa. 

Wchłania się długo i trzeba się napracować, by go dobrze wmasować. 

Jednak największym minusem kremu jest to, że nie zapewania mi odpowiedniego nawilżenia. Efekt jest niezadawalający. Skóra jest nadal sucha i muszę ratować ją innym kremem. 

Krem kosztował - 12,99 zł i uważam, że to i tak za wysoka cena, jak na taki krem. 

Pojemność - 75 ml. 

Skład INCI: Aqua (Water)*, Aloe Barbadensis Extract*, Glyceryl Stearate, Glycerin, Isopropyl Myristate, Cetearyl Alcohol, Cetearyl Glucoside, Cetyl Ricinoleate, Butyrospermum Parkii*, Theobroma Cacao (Cocoa) Butter*, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Sweet Orange) Peel Oil, Sodium Stearoyl Glutamate, Citrus Aurantium Dulcis (Sweet Orange) Oil*, Tocopherol, Sodium Phytate, Xanthan Gum, Citric Acid, Limonene, Linalool, Citral. 
* składniki z upraw organicznych. 
Składniki naturalnie występujące w olejkach eterycznych.


 Autor zdjęcia: Naturalna dusza


Balsam do ciała Fresh Ocean też nie mogę zaliczyć do udanych zakupów. 

Pachnie bardzo ładnie. Faktycznie czuć powiew oceanu. Jednak, jak w przypadku kremu do rąk, jest to tylko chwilowy zachwyt, bo zapach rozpływa się w tempie błyskawicznym. 

Konsystencja jest lejąca i trzeba uważać, żeby nie przesadzić z ilością, bo wyląduje na podłodze czy dywanie. 

Balsam nie oferuje mi dobrego nawilżenia. Nie czuję się komfortowo po nim. Moja skóra prosi o dawkę innego, mocniejszego balsamu czy masła. 

To jednorazowa przygoda z balsamem Organic Surge

Balsam kosztował - 19,99 zł. Moim zdaniem przepłaciłam, bo w takiej cenie znam lepsze balsamy do ciała. 

Pojemność - 250 ml.

Skład INCI: Aqua/Water, Aloe Barbadensis Extract*, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Isopropyl Myristate, Polyglyceryl-Dicitrate/Stearate, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Theobroma Cacao (Cocoa) Butter*, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter*, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Citrus Limon (Lemon) Peel Oil*, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil*, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil*, Cymbopogon Martinii (Palmarosa) Oil*, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil*, Citrus Aurantifolia (Lime) Peel Oil*, Mentha Piperita (Peppermint) Oil*, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Phytate, Sodium Stearoyl Glutamate, Xanthan Gum, Citric Acid, Limonene, Geraniol, Linalool. 
* składniki z upraw organicznych. 
Składniki naturalnie występujące w olejkach eterycznych.

Autor zdjęcia: Naturalna dusza


Czuję się zawiedziona marką Organic Surge. Zniechęciłam się do dalszych zakupów. Miałam nadzieję, że odkryję dobre i tanie kosmetyki z EcoCert, a tak się nie stało. I choć na kosmetykach widnieje motto "your skin's best friend", to ja się nie zaprzyjaźniłam z tą marką.

Marka Organic Surge dumnie wspiera od 2009 roku The Baby Care Unit in Kenya Children's Home. 

W Polsce kosmetyki Organic Surge można kupić bezpośrednio u oficjalnego dystrybutora BioDrogeria.

2.01.2015

Miętowa owsianka od Hugo Naturals

Amerykańska, naturalna marka Hugo Naturals zawitała w moim domu dzięki sklepowi TK MAXX. 

Sklep oferował duży wybór ich produktów w przyjaznych cenach, więc skusiłam się na aż trzy. 

Odżywka do włosów okazała się, cytując już sławne określenie Naturalnej Zakupoholiczki kosmetyczną masakrą (czyt. Naturalnych rozczarowań ciąg dalszy), ale masło do ciała o zapachu mango trafiło w moje gusta wyśmienicie. O masełku przeczytacie niebawem, bo dziś podzielę się z wami opinią o mydełku. 

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

TK MAXX sprowadził różne zapachy mydełek. Wybór był trudny i musiałam zdać się na mój nos. Zapachy były na tyle intensywne przez foliowe opakowanie, że mogłam podjąć przemyślaną decyzję. Wahałam się między kokosowym, grejpfrutowym, a miętowym. Wygrała mięta, a dokładnie miętowa owsianka (Oatmeal mint). Choć nie ukrywam, że kokosem i grejpfrucik też nieźle kusiły. 


 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Hugo Naturals mydełka o pojemności aż 170 g udostępnił wyłącznie sklepom TJ MAXX (w USA) i TK MAXX (w Europie). Dużych mydełek nie sprzedaje nawet w swoim sklepie internetowym, gdzie można zakupić tylko o wadze 113 g.

W TK MAXX mydełko kosztowało 19,99 zł.

Nie jest testowane na zwierzętach, a jego opakowanie nadaje się do recyklingu.

Jest ręcznie robione.


Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Mydełko pachnie mocną miętą. Przenika nim cała łazienka. Na ciele nie utrzymuje się długo. Zapach daje dużego kopa świeżości. Latem po słonecznej kąpieli taka dawka mięty jest jak najbardziej wskazana, a zimą może zapewnić odskocznię od ciepłych, słodkich zapachów.  

Pieni się średnio, bez szaleństw. Jednak taka piana zapewnia mam w miarę dobrą możliwość umycia ciała. Nie mogę aż tak bardzo narzekać.

Mydełko nie podrażnia, nie wysusza, nie szczypie w strefie intymnej. 

Dba o skórę i ładnie ją odświeża. 

Kostka jest spora i lubi się wyślizgiwać, więc postanowiłam ją przedzielić i dopiero wtedy łatwiej mi ją obsługiwać. 

Konsystencja jest twarda i nie mięknie szybko pod wpływem wody. Taka troszkę cegiełka. 

Mydełko należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia. 

Owies stanowi dla mnie dekorację. Nie myję nim ciała, bo drapie. Przez to na pewno odpadnie część mydła, więc mogłam wybrać takie bez specjalnych dodatków. Kokos i grejpfrut nie miał żadnych posypek. 

I choć mogłoby się wydawać, że mydełko powinno mi sprawiać dużą frajdę, to niestety czegoś mu brakuje. Czasem tak jest, że niby wszystko poprawne, a motyli w brzuchu nie ma. 

Nie wrócę już do mydełek Hugo Naturals. Jest to dla mnie typowy przykład wakacyjnych romansów z kategorii "było miło, ale się skończyło", a życie toczy się dalej. A jeśli mogłabym cofnąć czas, to jednak wybrałabym mydełko bez posypki i być może tamto zdobyło moje większe uznanie. 


 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Skład INCI: Water, glycerin, cocos nucifera (coconut) oil, stearic acid, sodium hydroxide*, titanium dioxide, prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil, simmondsia chinensis (jojoba) seed oil**, tocopherol, (red palm oil), avena sativa (oat) bran**, mentha viridis (spearmint) leaf oil**.
*Used to turn oil into soap; not present in final soap product.
**Certified organic 

1.01.2015

Na drzewach zimowy puch, a pod kołdrą lektura

W grudnia zachwycałam się książką "Nie budźcie zmęczonego weterynarza" (czyt. Lektura na jesień), a na dobry początek nowego roku podzielę się z wami wrażeniami z przeczytania "Naszych zwierząt" Anny Iwaszkiewiczowej. 

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Książka została wydana w 1978 roku rok przed śmiercią autorki.

Moje wydanie pochodzi z 1989 roku i zawiera ilustracje Szymona Kobylińskiego oraz fotografie z rodzinnego albumu Iwaszkiewiczów upamiętniające ich ukochane zwierzęta. 

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

"Nasze zwierzęta" jest zbiorem wspomnień o wszelakich zwierzętach, które gościły w życiu autorki. Są psy, kotki, ale też konie i gęsie. 

Autorka o swoich ulubieńcach pisze z wielką miłością i szacunkiem. W jej opowieściach nie brakuje łez, wzruszeń, radości i uśmiechu. Dla niej zwierzęta byli jak członkowie rodziny, o których należy dbać i zapewnić im dostatnie życie. 

Miło wiedzieć, że żyły takie osoby jak Anna Iwaszkiewiczowa, która nie wstydziła się swojego oddania dla zwierząt. 

Brakuje mi na rynku wydawniczym takich pozycji. Miłość do zwierząt wciąż pozostaje tematem niszowym, spychanym na margines, a miłość ludzka przesadnie jest gloryfikowana i aż do znudzenia oklepana. 

Z wielką ochotą poczytałabym więcej przygód z domowego zwierzyńca niż kolejne, sercowe dylematy w stylu "kocha czy nie kocha". W końcu pupil to przyjaciel na całe życie, a miłość ludzka lubi łatwo przychodzić i łatwo odchodzić.