Polska, naturalna marka Alchemia Lasu po raz pierwszy zawitała do mnie w lutym (czyt.: Słońce Indii; Balsam do ust), a tym razem zdecydowałam się na żywy krem do twarzy, który chodził za mną już od dawna.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza |
Krem pachnie subtelnie kadzidłami. Zapach ulotny, więc jeśli ktoś nie lubi kadzideł, nie powinien się obawiać.
Krem ma masełkową, tłustą konsystencję. Konsystencja nie powinna nikogo dziwić, bo w składzie kremu znajdziemy wyłącznie masła, oleje i olejki, czyli wszystko co jest odpowiedzialne za tłustość. Tym samym krem nie nadaje się na dzień, a tylko na noc. Również sezon letni nie jest najlepszym okresem dla żywego kremu, bo lepiej odnalazłby się zimą czy późną jesienią, a nawet wczesną wiosną.
Kremik nie wchłania się do matu, co też nie powinno być zaskoczeniem. Olejowa dawka daje o sobie znać, aż do samego rana, bo jeszcze po przebudzeniu się mam delikatnie tłustą buzię. Mnie to nie przeszkadza, bo moim zdaniem właśnie żywy krem staje się taką nocną kołderką dla skóry.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza |
Kremik jest bardzo wydajny. Naprawdę wystarczy mała ilość, by pokryć całą buzię. Na początku miałam wahania, czy nie zamówić większego słoiczka (60 ml), ale szybko przekonałam się, że dobrze zrobiłam stawiając na mniejszą pojemność - 30 ml.
Cena kremiku - 30 ml za 49 zł, a 60 ml za 85 zł. Do kupienia przez Facebook.
Cena kremiku - 30 ml za 49 zł, a 60 ml za 85 zł. Do kupienia przez Facebook.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza |
Moja skóra ogólnie bardzo lubi olejowo-masełkowe mieszanki, więc błyskawicznie pokochała żywy krem od Alchemia Lasu. Skóra jest odpowiednio nawilżona, odżywiona i tryskająca energią. To nie koniec na moim odkrywaniu tej polskiej, wyśmienitej marki. Możecie przygotować się na to, że Alchemia Lasu jeszcze zawita u mnie.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza |
Skład INCI: masło kakaowe, masło cupuacu, masło mango, olej kokosowy, masło shea, olej z pestek moreli, olej z migdałów, olej z wiesiołka, olej z orzechów macadamia, olej z pestek winogron, olejki eteryczne z róży, kadzidłowca, mirry, lawendy, drzewa sandałowego, palmarozy, witamina E.
Sama natura w słoiczku :)
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńPierwszy raz widzę, ale wygląda bardzo zachęcająco. Swoją drogą jakiś czas temu ich obserwowałam, później jakoś zapomniałam. Teraz mi przypomniałaś ponownie :)
OdpowiedzUsuńWarto ich obserwować.
Usuńlubię takie konsystencje w w chłodniejsze dni, Alchemia lasu - pięknie brzmi
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa marka na mapie polskich kosmetyków naturalnych.
UsuńDlaczego tu taka cisza? 😉
OdpowiedzUsuńKochana, coraz mniej testuję nowości, więc mniej piszę recenzji.
UsuńRozumiem bo już martwiłam się że gdzieś uciekłaś 😉
OdpowiedzUsuń