6.09.2016

Czy warto pachnieć jak gwiazda?

Był czas, kiedy intensywnie szukałam swoich zapachów i wtedy w moim domu gościły najróżniejsze pachnidła z każdej półki cenowej. Nie brakowało też zapachów sygnowanych przez gwiazdy czy celebrytów. I tak pośród ogromnej ilości woni udało mi się znaleźć kilka perełek, ale też o niektórych trudno mi było zapomnieć, a wiele przeminęło z wiatrem, pozostawiając za sobą nutę rozczarowania. 

Pierwszy zapach gwiazd, jaki mnie oczarował należał do tenisistki Gabriela Sabatini. Wydany w roku 1989 do dziś ma moje uznanie. Jednak kolejne zapachy Sabatini nie przykuły już mojej uwagi. 


Po Sabatini wzdychałam do pierwszego zapachu top-modeli Cindy Crawford z roku 2002, lecz jej kolejne zapachy (Summer Day czy Waterfalls) nie przyprawiły mnie o zachwyt. 


Piosenkarka Mariah Carey dorobiła się, aż 14 zapachów, a na mojej półce stanęły 2 - debiutancki zapach M z 2007 oraz Luscious Pink z 2008 roku. 






Piosenkarz Usher trafił do mojego domu z 2 zapachami: Usher She z 2007 oraz UR for Women z 2008 roku. 


Raper i producent muzyczny Diddy (wcześniej znany jako Puff Daddy) pod nazwą Sean John (prawdziwe nazwisko Sean John Combs) wkupił się w moje łaski zapachem z 2007 roku - Unforgivable Women. 

Zapachy Jennifer Lopez były dla mnie sporą zagadką, odkąd w 2002 roku pojawił się jej debiut "Glow". Pośród jej licznej kolekcji zapachowej (aż 28) odnalazłam tylko 1 zapach, który uznałam za warty kupienia, a kilka mogłabym od czasu do czasu powąchać (L.A. Glow, Miami Glow Sunkissed Glow, Rio Glow czy Wild Glow). Natomiast dużym rozczarowaniem był dla mnie sam zapach Glow, Glow after dark oraz Deseo. A kupiłam jedynie Live Luxe z roku 2006. 


Zespół One Direction nie kupił mnie swoją muzyką, lecz debiutanckim zapachem z 2013 roku - Our Moment. Jest to jeden z bardziej udanych zapachów gwiazd.

Od 6 lat Rihanna serwuje jedne z ciekawszych perfum na rynku zapachów gwiazd, a jej Reb'l Fleur po prostu zwalił mnie z nóg. Jej kolejne zapachy (Nude, Riri czy Rebelle) też uznaję za trafione, natomiast obojętnie przechodzą koło Rogue i Rogue Love. Jestem ciekawa, jak wypada najnowszy zapach orientalno-kwiatowy Crush (do sprzedaży trafił w sierpniu).

Piosenkarka Selena Gomez nie trafia do mojego ucha, ale jej debiutanckie perfumy z 2012 roku przykuły moją uwagę. Debiut to tropikalny koktajl, a drugi zapach Vivamore z 2013 roku to morska bryza, która mnie nie przekonuje. I choć pierwszy zapach Gomez to nie jest zapach na wyjątkową okazję, a na letnie wypady bez zobowiązań, to potrafi poprawić nastrój.


Piosenkarka Katy Perry, podobnie jak Selena Gomez, nie gości w moim odtwarzaczu muzyki, ale Katy chwilowo wpadła mi w oko (a raczej w nos) za sprawą zapachu z 2014 - Killer Queen Oh So Sheer. 



Skoro mowa była o Selena Gomez, to nie może zabraknąć Justin Bieber, byłego chłopaka Selena. Byłam ciekawa, co zaoferuje swoim fankom ten piosenkarz. Musiałam czekać 3 lata, od jego debiutu zapachowego (Someday w 2011 roku), żeby w końcu coś sygnowane jego nazwiskiem wpisało się w mój gust. Jest to zapach z 2014 roku - Collector's Edition.


Raperka Nicki Minaj od 2012 roku zdecydowanie wydaje swoje zapachy w najbrzydszych flakonach, jakie kiedykolwiek widziałam. Na szczęście jej zapach Pink Friday broni się i przyjemnie umila czas. Jednak Pink Friday nie sprawi, żebym bardzo chciała poznawać kolejne zapachy Nicki. Może gdyby były gdzieś dostępne stacjonarnie, to bym się skusiła ocenić, ale na razie ich nie widuję na półkach popularnych perfumerii.


Aktorka Halle Berry ze swoim debiutanckim zapachem pojawiła się w 2009 roku, gdy szukałam nowego pachnidła na lato. Zapach okazał się strzałem w 10. Pozostałe zapachy aktorki to już nie mój styl.


Tenisistka Maria Sharapova wpadła do mnie ze swoim pierwszym i jak dotąd jedynym zapachem z 2005 roku.



I to by było na tyle. Nie jest tego zbyt dużo, prawda? Chyba to nawet martwiące. Wniosek jest taki, że zapachy gwiazd wcale nie są takie udane i sprzedają się właśnie tylko przez znane nazwisko. Może twórcom wcale nie chce się tak bardzo starać? Może uznaję, że trud jest zbędny, skoro fani i tak wszystko kupią? Ja do niektórych zapachów z wyżej wymienionych jeszcze wrócę (szczególnie do tych, które nie są testowane na zwierzętach), a niektóre, choć miło wspominam, ominę.

Mogę dodać, że był moment, kiedy kilka razy zatrzymałam się przy zapachach top-modelek Naomi Campbell i Heidi Klum oraz piosenkarek Christina Aquilera i Madonna, lecz nic mnie, aż tak bardzo nie porwało, bo nawet nie zapamiętałam nazw zapachów lepszych i gorszych. Natomiast dreszczy na ciele nie przyprawiają mi zapachy sygnowane przez Hilary Duff, Paris Hilton, Lady Gaga, Kylie Minoque, Katy Moss, Beckham, Sarah Jessica Parker, Shakira, Celine Dion, Gwen Stefani czy Avril Lavigne. Problem miałam za zapachami Beyonce, Jessica Simpson, Dita Von Teese i Britney Spears. Beyonce i Jessica okazywały się dla mnie za słodkie, zbyt chemiczne, Dita zbyt ciężka, a Britney i jej Curious omal nie urwał mi nosa. Piosenkarka Ariana Grande może zapowiada ciekawą serię perfumy, bo Ari może zaintrygować, lecz trwałość woła o pomstę do nieba. Dużym rozczarowaniem są dla mnie zapachy Kim Kardashian, Anja Rubik i Jennifer Aniston. Niestety nie udało mi się jeszcze trafić na zapachy takich gwiazd jak Taylor Swift, Cheryl Cole, Mary J. Blige, Queen Latifah, Aaliyah, Nicole Richie czy Kimora Lee Simmons, a być może wyłuskałabym jeszcze jakiś warty uwagi zapach. 

16 komentarzy:

  1. Z celebryckich zapachów bardzo "podszedł" mi Glow Jennifer Lopez - idealny zapach proszku i czystego prania <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie miał coś drażniącego w sobie. Za to już wersje limitowane Glow były całkiem znośne.

      Usuń
    2. Serio? Dla mnie jest genialny, już się przymierzam do drugiej butelki :) Mam też Glow After Dark, ale zupełnie mi nie podszedł.

      Usuń
    3. W Glow być może właśnie nuta tego proszku do prania mnie drażniła. A w Glow after dark czułam nieprzyjemną woń, w ogóle to taki dla mnie mroczny zapach, nie w moim stylu.

      Usuń
    4. No popatrz jak różnie postrzegamy zapachy. Dla mnie Glow after dark jest poczatkowo zbyt owocowe :D

      Usuń
    5. Ja przez to, że dodali do Glow after dark mech to czuję piwniczną woń. I to sprawia, że mnie od tego zapachu odpycha. Tak samo miałam z zapachem True star od Tommy Hilfiger z 2004 roku (reklamowała go Beyonce), w którym u mnie na pierwszy plan wybijał się zielony groszek, męczyłam się z True Star potwornie.

      Usuń
  2. Uwielbiam perfumy Halle <3 natomiast Sabatini używała odkąd pamiętam moja mama - są dla mnie odrobinę za mocne :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie: allnaturals.pl - Kaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sabatini tylko na specjalne okazje. Na co dzień faktycznie są za mocne.

      Usuń
  3. Mam te perfumy Sabatini, flakon ma już chyba ze 20 lat, ale trzymam na pamiątkę. Też nie przepadam za zapachami gwiazd, rozczarował mnie Beckham i Fergie, podoba mi się Riri (nie pamiętam, które wąchałam) oraz męskie Sean Paul może nie są jakieś wybitne, ale udane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fergie nie znam, bo jakoś nie nie mam dobrego zdania o zapachach Avon czy Oriflame. A męskie Sean John miałam u siebie przez moment dostępne stacjonarnie i zupełnie zapomniałam ich oceniać, a teraz piszesz, że są udane, to tym bardziej żałuję mojego niedopatrzenia.

      Usuń
  4. A nie stosujesz żadnych naturalniejszych perfum? Ja wciąż szukam takich po których nie będę miała problemów z oddychaniem:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest podsumowanie mojego zdania o perfumach gwiazd z całego życia :) A o perfumach naturalnych/organicznych planuję napisać osobny post.

      Usuń
    2. No to czekam w takim razie:) Jestem ciekawa co fajnego wynalazałaś:)

      Usuń
    3. A nawet całkiem spora gromadka się nazbierała :)

      Usuń