Lubię rozpieszczać moje usta pomadkami czy balsamami. Lubię, gdy są odpowiednio nawilżone i odżywione. Nie wyobrażam sobie pójść spać bez nałożenia pielęgnacji na usta. Choć bez wątpienia znalazłam już swój ustowy ideał (czyt.: Książe z Florydy), to nic nie stało na przeszkodzie, bym dała szansę angielskiej marce W.S.Robson's, a że kocham miody, to tym bardziej miodowy balsam do ust musiał być mój.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Na pierwszy ogień wybrałam wersję mandarynkową. Choć w składzie znajduje się olejek esencjonalny z mandarynki, to jest on mało wyczuwalny. To miód rządzi i dyktuje warunki zapachowe, bo w końcu jest go, aż 20% w składzie.
Ja cenię miodową woń, więc nie jestem, aż tak bardzo zawiedziona tym, że nie czuć mandarynkowego orzeźwienia. Jestem w stanie to wybaczyć. Jednak ten, kto chce kupić ten balsam z nadzieją właśnie na mandarynkowe doznania, może czuć się lekko rozczarowanym. Po prostu balsam miodowy jest miodowy, a mandarynkowy akcent to subtelny dodatek, którym nie należy się kierować w wyborze balsamu. Bo tak naprawdę nieważne, który byśmy nie wybrały, to króluje tam miód. Ale nie powinno to nikogo dziwić. Kosmetyki W.S.Robson's mają taki swój czar, że są na bazie miodu. A ci, którzy mają słabość do miodowych kosmetyków, mogą czuć się jak w niebie. Lepiej nie mogli trafić.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Złocista, masełkowata konsystencja w kontakcie z ustami staje się bezbarwna i lekko olejowa. Nic nie spływa, nic się nie rozmazuje. Balsam ładnie trzyma się ust.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Ci, którzy nie lubią balsamów w słoiczku będą pewnie narzekać, że produkt jest mało higieniczny i niewygodny w aplikacji poza domem. Ja jednak mam na to swój niezawodny sposób i nie przeszkadza mi opakowanie w formie słoiczka.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Balsam skutecznie pielęgnuje moje usta. Są soczyste, nawilżone, odżywione, bez żadnych suchych skórek. Jego działanie mnie zadawała na najwyższym poziomie. Balsam radzi sobie i letnią porą, i zimową. Nie straszny mu ani upał, ani mróz. To balsam uniwersalny, na każdą porę roku. Jest to jego duży plus.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Wydajność jest bardzo dobra. W dzień dość często nakładam balsam, więc uważam, że balsam towarzyszący mi przez 3 miesiące to świetny wynik. A opakowanie jest bardzo duże. Kto sporadycznie (2-3 razy dziennie) używa balsamów do ust, może się cieszyć 18 g słoiczkiem nawet przez rok.
Balsam należy zużyć w ciągu 24 miesięcy od otwarcia.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Balsam W.S.Robson's jest bez wątpienia jednym z lepszych moich zakupów roku 2016 i jednym z przyjemniejszych balsamów do ust w mojej ustowej kolekcji (czyt.: Ustowi liderzy). Jest wart swojej ceny (28 zł), a nawet jestem zdania, że za tak dobry balsam mogę płacić więcej.
W Polsce balsam do kupienia wyłącznie w sklepie Golden Oil.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Miodowy balsam W.S.Robson's tak mocno mnie do siebie przekonał, że już stoi w kolejce wrzosowa wersja, o której wam niebawem też napiszę.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Skład INCI: Prunus Dulcis (Almond Oil),Cera Alba (Beeswax), Mel (Honey 20%), Avena Sativa (Oat Oil), Citrus Reticulata (tangerine essential oil), Tocopherol (Vit.E)
Fajny skład .
OdpowiedzUsuńPrzyjemniaczek z niego.
Usuńbardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńUdany balsam. Cieszę się, że go odkryłam.
UsuńWygląda rewelacyjnie ! :) Wpiszę na wish listę :)
OdpowiedzUsuńCudny balsamik.
Usuń