10.05.2015

Grejpfrutowy prysznic, czyli Couture La La od Juicy Couture

Sama unikam jak ognia produktów testowanych na zwierzętach, ale niestety często nie mam wpływu na to, co ktoś mi kupi jako prezent. I w ten sposób trafił do mnie zapach od amerykańskiej marki Juicy Couture, która testuje na zwierzętach. 

Woda perfumowana Couture La La pojawiła się na rynku pod koniec roku 2012. 

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Opis producenta 

Couture La La to esencja kobiecości i wyzywająca pokusa tego co niespodziewane. Jasne błyszczące owoce mieszają się z wodnym hiacyntem i odważnymi białymi nutami owocowymi odsłaniając mieniący się bukiet wodnej lilii i konwalii, aby dalej zachwycać zmysłowością łagodnych drzew i oszronionego płynnego piżma.

Nuty zapachowe:

Zapach otwiera się oszałamiającą mieszanką mandarynki, zielonego jabłka i czerwonej porzeczki otulonych woalem wodnego hiacynta.

W sercu rozkwita elegancki bukiet konwalii i zaróżowionej peonii, zaakcentowany delikatnym zapachem liści fiołka i kwiatów pomarańczy.

Przyciągające nuty delikatnych drzew i płynnego piżma dodają zaskakującego magnetyzmu na zakończenie zapachu.

Kategoria: kwiatowo - owocowa

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Moja ocena 

Opis producenta kusi i myślę, że niejedna osoba nabrała się na niego, kupując Couture La La w ciemno, a nie jest to tani zapach. 

Nazwanie Couture La La wodą perfumowaną, to żart ze strony producenta. Poprawna nazwa tego tworu powinna brzmieć: grejpfrutowa mgiełka do ciała. 

Nie czuć ani mandarynki, zielonego jabłuszka, czarnej porzeczki, a i o całej reszcie też można tylko pomarzyć. To grejpfrut tu rządzi i świetnie mu to wychodzi. 

Na początku grejpfrut jest znośny, swawolny, świeży i całkiem miło się go nosi. Z czasem przeistacza się w kwaśnego, lekko fermentującego grejpfruta, co powoduje dziwne uczucie bycia nieświeżą i noszenie Couture La La w takiej postaci staje się prawdziwym koszmarem i marzymy tylko o tym, by dobiec do domu i zmienić ubranie. 

Zapach Couture La La przez swoją nieprzyjemną transformację pasuje mi do kobiety wiecznie niezadowolonej, kapryśnej, rozpuszczonej pod każdym względem i opryskliwej, a że takich kobiet nie lubię (nie jestem masochistką), lecz takie znam i czasem jestem na nie skazana, to już nie mam ochoty męczyć się z Couture La La. 

Couture La La jest dobrym przykładem na to, że kupowanie zapachów na prezent nie jest trafionym pomysłem, a może się udać tylko wyłącznie, gdy w miarę znamy gust zapachowy obdarowywanej osoby. 

Dla porównania, jeśli chodzi o grejpfrutowe zapachy, to Couture La La zdobywa tytuł najgorszego grejpfrutowego zapachu, a Just Woman od Mo61 najlepszego.

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

4 komentarze:

  1. Też myślę, że perfumy lepiej kupować sobie samemu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem jak najbardziej za kupowaniem sobie perfum samemu.

      Usuń
  2. nietrafione prezenty niestety się zdarzają, trzeba kogoś dobrze znać i wiedzieć, jakie perfumy lubi by zdecydować się na taki prezent, perfumy to dla mnie osobisty prezent, zwykle sama je sobie sprawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecnie jakoś coraz częściej spotykam się z tym, że po prostu pytam, co kupić. Chociaż niespodzianki nie będzie, to mam pewność, że trafię z prezentem i pieniądze nie zostaną zmarnowane. Wolę taką rozsądną wersję dawania prezentu. I powiem szczerze, że bardzo dobrze się to przyjmuje.

      Usuń