Nie lubię się opalać. Opalanie mnie drażni, męczy i nudzi. Kocham swoją bladość i szczególnie ją pielęgnuję.
Jednak od czasu do czasu napada mnie myśl o słonecznej opaleniźnie i dumam, czy już wymyślili taki samoopalacz, który nie odrzuca zapachem.
Gdzieś w trakcie kosmetycznej podróży, napotkałam na różne samoopalacze z każdej półki cenowej i cóż, nie oszukujmy się, każdy bez względu na cenę z mniejszym lub większym skutkiem chciał mi urwać nos. Jedynie jeszcze byłam w stanie przełknąć ślinę na widok balsamu samoopalającego Clinique, ale za to jego skład wołał o pomstę do nieba.
Przewertowałam strony internetowe i za cel obrałam znalezienie samoopalacza o znośnym zapachu, łatwo dostępnego (najlepiej na wyciągnięcie ręki) i w rozsądnej cenie.
Nie miałam ochoty ściągać samoopalacza z dalekich krajów i płacić za niego słono, skoro znałam swój obojętny stosunek do zarumienionej skóry, choć przez moment kusiła mnie zamówić TanOrganic (czyt. Naturalna opalenizna z TanOrganic).
Wybór padł na samoopalacz Lavera. Cena 51 zł jeszcze do zaakceptowania, dostępność wręcz pod domem, tylko zostało pytanie, jak u niego z zapachem. O tym miałam się przekonać już niebawem.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Opis producenta
Samoopalacz do ciała z olejem z bio-orzechów makadamia i bio-olejem słonecznikowym
Delikatny samoopalacz do ciała zawiera cenne oleje z orzechów makadamia i słoneczników. Daje się łatwo rozprowadzić na ciele i dba o odpowiednie nawilżenie i pielęgnację brązowej skóry. Zapewnia naturalny odcień opalenizny.
Wskazówki do stosowania: Nakładać równomiernie na czystą skórę, zwracając szczególną uwagę na kolana, łokcie, kostki i stopy, aby uniknąć przebarwień. Pozostawić do wchłonięcia. Po użyciu umyć dokładnie dłonie. Opalenizna jest widoczna po 5 h. Aby osiągnąć intensywniejszy efekt używać 1-2 w tygodniu. Unikać kontaktu z odzieżą. Przechowywać poniżej 30 stopni Celcjusza.
Dla zapewnienia ochrony przeciwsłonecznej użyć kremu z filtrem UV.
Zawiera naturalne składniki roślinne pochodzące z upraw ekologicznych, kontrolowanych dzikich zbiorów i z własnej produkcji.
Wyprodukowano w Niemczech. 100% naturalny kosmetyk, wegański.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Moja ocena
Na wszelki wypadek po raz pierwszy samoopalacz zaaplikowałam na malutki skrawek uda i czekałam, co się będzie dziać.
Na szczęście zapach nie buchnął mi w nos. Jest dość intensywny i z czasem łagodnieje, lecz nie dręczy zmysłów i da się tolerować. Choć czuć lekko tą nielubianą w samoopalaczach nutę, to w tym przypadku jest ona przypruszona innymi aromatami, więc nie jest nachalna.
Wyczuwam delikatną mgiełkę przypraw do piernika i to dzięki temu samoopalacz Lavera nie wpisuje się na listę brzydko pachnących samoopalaczy.
Zapach daleko odbiega, od takich, które szczerze lubię, ale trzeba pamiętać, że mowa o samoopalaczu, więc mogło być naprawdę dużo gorzej albo kompletnie źle. W tej sytuacji należy obniżyć poprzeczkę wymagań.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
A jak działa samoopalacz Lavera?
Spełnia swoją funkcję i nadaje skórze naturalnie wyglądającą opaleniznę bez smug. Nie można przesadzać z ilością, bo tu im mniej, tym lepiej. Z samoopalaczem Lavera ciężko odgadnąć, czy było się na szybkim urlopie w ciepłych krajach czy tylko posmarowało się samoopalaczem. Taki efekt lubię, skromny i bez przesady. Nie lubię, jak samoopalacz bije po oczach. To idealny samoopalacz dla tych kobiet, które dopiero zaczynają przygodę z samoopalaczem. Dobrze się na nim uczy i trudno o wpadki.
Samoopalacz ma średnio gęstą konsystencję. Rozprowadza się bez żadnych komplikacji i błyskawicznie wchłania.
Jak jest z wydajnością, nie wiem, bo będę go stosować od święta, ale sądząc po konsystencji i malutkiej ilości, jaka jest potrzebna do nadania skórze promieni słońca, mogę podejrzewać, że to dość wydajny kosmetyk. 150 ml z pewnością wystarczy na długo.
Opakowanie jest lekkie i dobrze skonstruowane. Nie byłabym zadowolona, gdyby miało pompkę, bo takie łatwiej wylewa się w podróży. A te jest bezpieczne do wrzucenia do torby.
Jeśli ktoś lubi samoopalacz Put&Rub, to nie polubi Lavera. A jeśli ktoś nie lubi (albo nie znosi tak jak ja) samoopalacza Put&Rub, to polubi Lavera.
Moje zdanie na temat opalenizny i samoopalaczy jest niezmienne, ale dobrze wiedzieć, że na rynku kosmetyków naturalnych istnieje samoopalacz z akceptowalnym zapachem, bo a nuż może kiedyś się przydać.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Skład INCI: Water (Aqua), Glycine Soja (Soybean) Oil*, Alcohol*, Dihydroxyacetone, Glycerin, Erythrulose, Myristyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Fragrance (Parfum)**, Macadamia Ternifolia Seed Oil*, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Calendula Officinalis Flower Extract*, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Potassium Cetyl Phosphate, Xanthan Gum, Tocopheryl Acetate, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Limonene**, Linalool**, Geraniol**, Citronellol**, Citral**, Coumarin**, Eugenol**, Benzyl Benzoate**, Benzyl Alcohol**
*składniki z certyfikowanych plantacji ekologicznych
** naturalne olejki eteryczne
Składniki: Składniki:wodno-alkoholowy wyciąg z kwiatu nagietka*, olej sojowy*, naturalny czynnik samoopalający (DHA), roślinna gliceryna, aktywna substancja na bazie cukru (naturalny samoopalacz), alkohol tłuszczowy, olej z orzechów macadamia*, masło shea*, olej z kwiatu słonecznika*, żel z aloesu*, Kalium Cetylphosphat, ksantan, witamina E, olej z kwiatu słonecznika, witamina C, mieszanka naturalnych olejków eterycznych
*składniki pochodzące z upraw ekologicznych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz