Długo myślałam nad tym tematem. Robiłam przegląd moich kosmetyków. Doszłam do wniosku, że poza ukochanymi kosmetykami, też są takie zupełnie mi zbędne, które tylko zajmują mi miejsce w szafkach i się marnują.
Postanowiłam raz a dobrze rozprawić się z marnotrawstwem. Stworzyłam podręczny zestaw kosmetyczny, którego zamierzam się trzymać i jedynie od czasu do czasu kupować coś ekstra, a wyrzucić ze swojego nawyku chęć posiadania kosmetyków zbędnych.
Podręczny zestaw kosmetyczny Naturalnej Duszy:
- szampon i odżywka do włosów
- spray chroniący włosy przed wysoką temperaturą w czasie suszenia
- krem na dzień (najlepiej z filtrem)
- krem na noc
- krem do rąk
- serum z witaminą c na sezon jesień/zima
- serum na noc na sezon wiosna/lato
- balsam do ciała lub masło do ciała
- mydło w kostce
- maseczka i peeling do twarzy
- dezodorant
- balsam do ust
- produkty do higieny jamy ustnej
- mleczko do demakijażu.
Wszystkie inne produkty kosmetyczne są dla mnie albo czymś dodatkowym stosowanym od czasu do czasu, albo czymś zbędnym.
W celu zminimalizowania mojego zestawy podręcznego mogłabym zastąpić kilka kosmetyków bardzo uniwersalnym i kochanym przeze mnie czarnym mydłem w płynie Alaffia (czyt.: Stracić głowę dla mydeł Alaffia), ale jednak jest to dla mnie zbyt drastyczne posunięcie. Na razie z tą decyzją się powstrzymuję, a czarne mydło w płynie Alaffia będzie świetnym kompanem na wyjazdy.
W celu zminimalizowania mojego zestawy podręcznego mogłabym zastąpić kilka kosmetyków bardzo uniwersalnym i kochanym przeze mnie czarnym mydłem w płynie Alaffia (czyt.: Stracić głowę dla mydeł Alaffia), ale jednak jest to dla mnie zbyt drastyczne posunięcie. Na razie z tą decyzją się powstrzymuję, a czarne mydło w płynie Alaffia będzie świetnym kompanem na wyjazdy.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
U mnie szampon, odżywka, mydełko, żel, balsam lub olejek, deo, pasta do zębów, mleczko do demakijażu, żel do mycia twarzy (najlepiej enzymatyczny), mąka kukurydziana (zamiast gotowego peelingu), tonik/mgiełka, ze dwa różne serum, krem pod oczy, błyszczyk lub pomadka. Nie potrafię się także obejść bez akcesoriów: Rękawic nylonowych pod prysznic, ściereczki lub gąbeczki do mycia twarzy, szczotki i grzebienia, szczoteczki do zębów, szczoteczki i pilnika do paznokci, pęsety, maszynki do golenia:-)
OdpowiedzUsuńAkcesoria w stylu grzebień czy szczoteczka do zębów w ogóle pominęłam, bo jakoś uznałam je za zbyt oczywiste.
UsuńMyślałam też nad wyższością balsamu czy masła do ciała nad olejkiem do ciała, i jednak te pierwsze produktu wygrały. Toniki czy hydrolaty chętnie stosują, ale nie są u mnie taką koniecznością, mogę żyć bez nich. Mleczko do demakijażu zastępuje mi żel do mycia twarzy, choć czasem lubię mieć też osobny żel do mycia twarzy.
Ja tonę w nadmiarze kosmetyków ale w przyszłości postaram się stworzyć taki minimalny niezbędnik :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, byś wyszła z zapasów kosmetycznych.
UsuńU mnie wygląda podobnie tylko nie sięgam po serum ani po krem na noc(chociaż ostatnio kupiłam ale go jeszcze nie wprowadziłam)
OdpowiedzUsuńOstatnio troszkę poszalałam z maseczkami bo mam duży zapas algowych i dwie nawilżające( które i tak rzadko stosuje) W przyszłości zdecydowanie nie będę robiła maseczekowych zapasów:)
U mnie krem na noc to must have. A z maseczką algową się nie polubiłam.
UsuńO, z jakąś konkretnie? Jesteś chyba pierwszą osobą od której słyszę takie stwierdzenie...Te maski są określane jako pewniak:D
UsuńTu o tym pisałam http://naturalnadusza.blogspot.com/2016/09/fale-oceanu-czyli-maseczka-algowa-od.html
Usuń