19.12.2014

Kwitnąć wraz z rokitnikiem, czyli krem na dzień Sibu Beauty

Miłość do rokitnika zapoczątkowała u mnie seria Amea od Tautropfen (czyt. Kropla raju). Pokochałam go całym sercem. Specyfiki z jego zawartością świetnie wpływają na moją skórę. 

Gdy tylko ujrzałam rokitnika na opakowaniu kosmetyków naturalnej, amerykańskiej marki Sibu Beauty, wiedziałam, że trudno mi się będzie oprzeć i pośród kremów, serum, peelingu do twarzy i maseczki do twarzy najmocniej do zakupu przekonał mnie krem na dzień. 


Autor zdjęcia: Naturalna dusza


Krem na dzień przeznaczony jest do każdego rodzaju skóry. 

Zgodnie z obietnicami producenta odmładza skórę zniszczoną słońcem, odbudowuje jej zdrowy koloryt i ją odżywia. 

To egzotyczny rokitnik (szakłak morski, czyli sea buckthorn) stanowi moc kosmetyków Sibu Beauty

Sibu Beauty pozyskuje rokitnik prosto z Tybetu.



Tak wyglądają pięknie zabarwione na pomarańczowo owoce szakłaka morskiego. 

Szakłak morski (Hippophae rhamnoides) jest krzewem charakterystycznym dla Himalajów i Syberii, zaś potem rozprzestrzenił się na tereny górskie i wybrzeża Europy. Krzew sam w sobie jest kolczasty i zbieranie owoców wymaga dobrej ochrony. Owoce zawierają różne białka i witaminy (głownie E i C), karotenoidy, cukry, flawonoidy, minerały i związki aromatyczne.

W Chinach i Rosji od dawna znane były zdrowotne właściwości owoców. W tym projekcie na zachodzie przebadano po raz pierwszy właściwości odżywcze całych jagód i produktów pochodnych, przeważnie nieznanych w Europie (źródło: pttz.org). 

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Krem ma średnio gęstą konsystencję. Nie jest lejąca, ani puszysta, ani lekka, lecz również nie jest masełkowata. Konsystencja pokazuje, że producent faktycznie celował w uniwersalność i chciał dogodzić każdej klientce. Myślę, że mu się udało, bo i posiadaczki suchej skóry jak i tłustej będą zadowolone. W przypadku kremu na dzień taka konsystencja bardzo mi odpowiada, ale gdyby taką konsystencję miał krem na noc, to byłby dla mnie za lekki. Natomiast do użytku na co dzień jest doskonałym wyborem. 

Krem ma kolor lekko żółty. Ładnie się rozprowadza na twarzy i szybko wchłania. Nie pozostawia tłustej warstwy. Buzia się nie świeci. 

Nie podrażnia. Jest delikatny dla wrażliwej skóry. 

Krem nawilża i odżywia moją skórę przez ok. 4 godziny. Nie wytrzymuje całego dnia. Muszę robić poprawki i nakładać dodatkowe warstwy. Jest to jego lekka wada, którą wynagradza mi nadawaniem skórze blasku. Widać, że skóra tryska energią. Ten krem naprawdę działa. Producent spełnia wszystkie swoje obietnice. 

Sprawdza się świetnie w warunkach chłodnych, ale na mrozy jest niewystarczający dla skóry suchej. Jestem bardzo ciekawa, jak poradziłby sobie latem, więc na pewno jeszcze pojawi się na mojej półce. 

Opakowanie bardzo estetyczne i wygodne, chociaż plastikowa, przezroczysta zakrętka jest źle dopasowana i spada z buteleczki. Mam nadzieję, że to jedynie wada techniczna tego egzemplarza i przy następnym to się nie zdarzy. Jednak na tym nie kończą się wady techniczne. Tą wadę odkryłam przy końcowym używaniu kremu. Szklana buteleczka z grubego szkła nie pozwala na łatwe wydobycie ostatnich kropel kremu, a rozbicie buteleczki stanowi problem. Trzeba się nieźle namęczyć, by wydostać resztki kremu, a i tak trochę zostaje. Nie lubię marnować kosmetyków, szczególnie kiedy kosztowały sporo, więc lekko mnie to irytuje. W tym przypadku, choć mniej higieniczny, wolałabym jednak słoiczek niż buteleczkę, bo mogę ze słoiczka wydostać całość kremu.

Pojemność 30 ml, to dla mnie zbyt mała pojemność, bo chciałabym się cieszyć kremem dłużej. 50 ml bardziej mnie by satysfakcjonowało. Krem dzięki swojej konsystencji nie znika za szybko, ale przywykłam, że 30 ml pasuje do serum, a kremy mają po 50 ml.

Dużym plusem marki jest fakt, że podają jasno i bez udziwnień datę ważności. Nie trzeba się głowić z rozszyfrowaniem kodów.

Natomiast brak podania terminu przydatności po otwarciu wpędził mnie w lekkie zakłopotanie. Obstawiałam 6 miesięcy, ale nie lubię domysłów, zatem zapytałam producenta. Odpowiedź otrzymałam w tempie błyskawicznym (tym samym pokazano, że bardzo szanują swoje klientki) i dowiedziałam się, że krem ważny jest aż 24 miesiące od otwarcia (ale nie dłużej niż podaje data ważności). Zatem mój krem może stać otwarty do kwietnia 2016. Tak długi okres użytkowania nie przemawia na korzyść produktu i rzadko się zdarza w świecie kosmetyków naturalnych, ale tym razem ze względu na moje uczucie do rokitnika mogę zrobić wyjątek i przełknąć to jakoś. 

W Polsce Sibu Beauty jest niedostępne. Żaden sklep internetowy z kosmetykami naturalnymi nie ma jej w swojej ofercie, a szkoda. 

Ja swój krem wypatrzyłam w TK MAXX w cenie 54,99 zł. Niestety od tamtej pory nigdy więcej się już nie pojawił. 

Markę można kupić w amerykańskim sklepie - iHerb

Z całą pewnością wrócę do kosmetyków Sibu Beauty. Bardzo ciekawi mnie mydełkoolej z rokitnikaserum i balsam do ciała

Sibu Beauty to jedno z lepszych moich odkryć, podczas buszowania w TK MAXX. 

Sibu Beauty nie testuje na zwierzętach.

A z ciekawostek dodam, że napotkałam również lody z dodatkiem rokitnika, ale nie zrobiły na mnie wrażenia smakowego. Nad zakupem suszonego rokitnika jeszcze dumam, ale pewnie to kwestia czasu i się odważę. 

Autor zdjęcia: Naturalna dusza


Skład INCI: Water, sea buckthorn seed oil, glycerin, sodium levulinate, sodium ansate, polyglyceryl-10 pentasterate, behenyl alcohol, sodium stearoyl lactylate, cetearyl alcohol, olive oil unsaponifiables, meadowfoam seed oil, shea butter sea buckthorn fruit oil, orange essential oil, lemon essential oil, aloe barbadensis leaf juice powder, caprylic/capric triglyceride, xanthan gum, panthenol, sodium phytate.

4 komentarze:

  1. :DDDDDDD
    Ach Ty :DD
    Ja mam ich mydełko właśnie, ale jeszcze czeka w kolejce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to czekam na recenzję.
      choć mydełko ma drobinki lekko peelingujące, a z tego co pamiętam, to ty za takimi nie przepadasz. Ale może się okazać, że polubisz ;)

      Usuń
  2. Używam aktualnie żelu do mycia twarzy, podobnie jak mydełko ma drobinki pilingujące, ale bardzo delikatne. Na swoją kolej czeka olej. Oba kosmetyki upolowane w TK Maxx. Pat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wow, ale miałaś szczęście :)

      marka bardzo mi się podoba.
      Daj znać, jak olej się spisze.

      Usuń