Prowadzę życie bez alkoholu i bardzo dobrze mi z tym. Jednak koło winnych kosmetyków od amerykańskiej, naturalnej marki The Grapeseed Company nie mogłam przejść obojętnie. I tak stałam się posiadaczką masła do ciała i mydła z serii Summer Crisp Chardonnay
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Kristin Fraser Cotte marzyła o własnych kosmetykach i w 2008 roku ziściło się jej marzenie. Zaczynała jedynie z 2000$ oszczędności i z 3 ręcznie robionymi kosmetykami (scrub, olejek do masażu i balsam do ust). W 2009 roku mogła zatrudnić pierwszego pracownika, a rok później otwierała pierwszy sklep stacjonarny w Santa Barbara. Dziś kosmetyki The Grapeseed Company sprzedawane są dookoła USA, ale też w Kanadzie. Nie są testowane na zwierzętach, a opakowania są przyjazne środowisku.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Oba winne kosmetyki mnie zachwyciły i żałuję, że są niedostępne na stałe w Polsce. Jedynie można ich wypatrywać w sklepie TK MAXX. Mnie udało się kupić The Grapeseed Company właśnie w TK MAXX, a ceny były przystępne. Za masło i mydełko zapłaciłam 54,99 zł. Cena regularna mydełka wynosi 9,99$, a masła 14$ (57 g) i 40$ (228 g).
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Masło do ciała pachnie zniewalająco. Świeże, soczyste, dojrzałe na gorącym słońcu winogrona, aż buchają, gdy otwiera się masełko. Zapach jest piękny. Kupił mnie w całości. Pachnie intensywnie i trwa do rana. Ten zapach to prawdziwy afrodyzjak. Potrafi zaczarować każdego.
Konsystencja jest puszysta, niczym ubita bita śmietana, ale też gęsta. Nie rozprowadza się błyskawicznie i trzeba poświęcić na to chwilkę, lecz efekt jest warty tego trudu. Głównym składnikiem jest masło shea, więc nic dziwnego, że na ciele zostaje lekko tłusta poświata.
Jest wydajne i mała pojemność 57 g służy przez miesiąc. Należy je zużyć w ciągu 14 miesięcy od otwarcia. Opakowanie jest łatwe w transporcie.
Moje ciało pokochało masełko, które dostarczyło jej nie tylko nawilżenia i jędrności, lecz też niesamowitych doznać zapachowych. Masło Summer Crisp Chardonney rozbudziło moją ciekawość na inne masła marki The Grapeseed Company i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś pojawiają się na moim horyzoncie.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Mydełko już nie dostarcza, aż tyle uniesień zapachowych, ale ma tyle zalet, że jestem w stanie przymknąć oko na subtelny, winogronowy zapach.
Konsystencja jest średnio miękka. Nie ślimaczy się ani nie ciapie. Po kąpieli na mydelniczce klasę. Jest delikatne i nadaje się nawet do sfery intymnej. Nie piecze ani nie podrażnia.
Mydełko towarzyszyło mi przez ponad miesiąc i cieszę się, że ma większą wagę niż standardowe mydełka. 128 g pozwala delektować się mydełkiem dłużej.
Winne mydełko zdobyło moje uznanie i rozpieszczało moje ciało. Wodne wojaże z mydełkiem The Grapeseed Company były czystą przyjemnością. Chętnie poznam inne mydełka Kristin Fraser Cotte.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Marka The Grapeseed Company jest jedną z ciekawszych, jakie poznałam dzięki sklepowi TK MAXX. Mam cichą nadzieję, że może kiedyś dotrze do Polski na dobre. Jeśli kiedyś traficie na markę z Santa Barbara, dajcie jej szansę. Naprawdę warto.
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Autor zdjęcia: Naturalna dusza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz