Nie wiem, czy jestem bardziej rozczarowana czy oburzona. Starałam się dowiedzieć o pełne składy interesujących mnie produktów. Okazało się to rzeczą prawie niemożliwą.
Od kilku firm w ogóle nie otrzymałam zwrotnej odpowiedzi. Po prostu dali jasno znać, co sądzą o swoich klientach lub potencjalnych klientach.
Jedna firma podała mi skład dopiero po kilku mailach i wyjaśnieniach, że nie mają obowiązku podawać składów na stronie. A inna firma napisała, że kiedyś wstawią składy na stronę i wtedy je przeczytam.
Wisienką na torcie podejść firm do upubliczniania składów była odpowiedź pracownika firmy, który najpierw wypytał się o to, po co mi ta informacja. Następnie odpisał, że musi przekazać moją prośbę do swojego kierownika. Widocznie moja prośba nie spodobała się kierownikowi, bo do dziś nie dostałam żadnego maila.
Czyżby składy kosmetyków były pilnie strzeżone niczym tajemnice rządowe? A może zwyczajnie niektóre firmy nie szanują klientów i chcą im sprzedawać kota w worku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz