20.10.2014

Żyj zdrowo, czyli wizyta w EkoChatce

Krakowski, naturalny sklepik EkoChatka mieści się na ul. Legandy 3 (dzielnica - Bronowice).

Ekochatka oferuje żywność niemodyfikowaną genetycznie i wolną od wszelkich środków chemicznych.

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Pomysłodawcy EkoChatki od lat są zwolennikami zdrowego żywienia i chcąc wykorzystać swoją wiedzę i doświadczenie, pragną szerzyć wśród polskich konsumentów świadomość na temat jakości produktów, które spożywają na co dzień. Jest to zazwyczaj żywność obciążona pestycydami, konserwantami, sztucznymi barwnikami oraz innymi środkami chemicznymi. .
Celem Ekochatki jest dotarcie z bogatą ofertą produktów ekologicznych do wszystkich tych, którzy chcą żyć zdrowo. Wszystkie sprzedawane przez nas produkty posiadają certyfikat, czyli znak towarowy EKO, który jest gwarantem najwyżej jakości i bezpieczeństwa. W ofercie EkoChatki znajduje się nie tylko standardowa żywność ekologiczna, ale także ogromny wybór produktów bezglutenowych. Z całą odpowiedzialnością, EkoChatka zachęca do korzystania z darów jakie składa nam czysta natura. W końcu dla zdecydowanej większości z nas, najwyższą wartością jest zdrowie, nasze i naszych dzieci. 

EkoChatka walczy z mitem. Często spotykamy się z opinią, ze to co zdrowe jest niesmaczne. EkoChatka zapewnia, że takie myślenie jest błędne, a sprzedawane produkty są nie tylko zdrowe i bezpieczne, ale także doskonale smakują.

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

 Autor zdjęcia: Naturalna dusza

Autor zdjęcia: Naturalna dusza

W ofercie EkoChatki również są kosmetyki naturalne. Z EkoChatki wyszłam z torbą pełną smakołyków. Szczególnie wrażenie zrobiło na mnie leczo warzywne z pieczarkami, makaron żytni razowy falowany, mini andruty czosnkowe bez cukru, czekolada z chilli i miętą pieprzową, muffinki z cukrem trzcinowym. 

6 komentarzy:

  1. Coś dla łasuchów, takich jak ja:-) Co do smaczności produktów naturalnych mnie akurat nie trzeba przekonywać. Moim najbardziej znienawidzonym produktem w kuchni jest Vegeta i jej podobne innych marek. Wyczuwam ją w każdej obcej potrawie, smak nie do oszukania, psuje wszystko. A wszystko przez sztuczne wzmacniacze smaku i zapachu, glutaminian itp. ale nawet zwykła sól potrafi zabić smak gotowanych warzyw. Najgorzej jednakże wychować dzieci, aby uważały ze słodyczami, jogurcikami, serkami, kinderkami, soczkami z koncentratów, nie potrafią odmówić, gdy babcia lub ciocia częstuje, a w środku syrop glukozowo-fruktozowy, modyfikowana kukurydza, karmin, same ohydne rzeczy i to w produktach, których etykiety wręcz zachęcają dzieci do jedzenia, a dorosłych do kupowania im tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babcie i ciocie to tak potrafię rozpieszczać dzieci, że trudno nad tym panować.

      Ja mam kilka dużych sukcesów w żywieniu domowników. W moim domu nie ma od lat ani grama soli, przypraw typu właśnie Vegeta, a cukier dodaję tylko minimalnie w przypadku pieczenia ciast. Nauczyłam wybierać na przekątki owoce i warzywa (np. chrupią marchewkę), zamiast ciastek z supermarketu czy innych niezdrowych przekąsek. Ale jeszcze długa droga przede mną do tego, żeby było w 100% naturalnie.

      Usuń
    2. Te babcie... Dlatego ja mojemu dziecku kupuję zdrowe słodycze i nie słodzę napojów, ale też mu nie zabronię tych przetworzonych podarków, bo wiesz co by zaraz było, awantura rodzinna, że jak można dziecku słodyczy zabronić, że trzeba nie mieć serca! Poza tym niech zje od czasu do czasu, bo jak mu zabronię całkiem, to będzie jak zakazany owoc, który smakuje najlepiej:-/ A Tobie tylko pogratulować dyscypliny i naśladować!

      Usuń
    3. Znam to, znam. Zabraniasz słodkości, to cała rodzina od razu staje w obronie pokrzywdzonego maluszka i musisz skapitulować.

      Najpierw odbyły się godzinne tłumaczenia, czemu należy zrezygnować z niezdrowej żywności itp. Argumenty miałam silne, więc to podziałało.
      Teraz jesteśmy też na etapie ograniczenia plastiku w domu i w ogóle zapanowania nad ilością śmieci. Wiem, że to temat raczej spychany na bok, bo ludzie chyba się wstydzą i brzydzą go poruszać, ale niestety jest aktualny i warto o tym głośno mówić, bo niedługo będziemy mieszkać wśród śmieci.

      Usuń
    4. Dla mnie nie jest to wstydliwy temat i moim zdaniem świetny na osobny post:-) W dodatku co mam do powiedzenia, to to, że Polacy i tak mogą być dumni, bo wcale nie produkują tylu zbędnych śmieci, ile np powstaje w krajach wysoko rozwiniętych, ale nie można też powiedzieć, że jest dobrze. Ja segreguję śmieci od 2 lat, odkąd gmina w ogóle dała nam taką możliwość (została do tego przymuszona w końcu przez restrykcje UE). Wcześniej to było bez sensu, ponieważ kto segregował, robił to po nic, wszystkie worki i tak trafiały do jednego kontenera i na wysypisko.

      Usuń
    5. Bardzo dobry pomysł. Zajmę się śmieciowym problemem w osobnym poście.

      Usuń