Nagle naszła mnie ochota na sól morską do włosów. Przeglądając różnych naturalnych producentów, trafiłam na produkt, który choć w nazwie wskazuje istnienie soli morskiej, to w jego składzie na próżno jej szukać.
Zamiast soli morskiej (nazywanej Sea Salt, Bya Salt lub Solar Salt ), otrzymujemy chlorek sodu, czyli sól kuchenną (sodium chloride, czyli NaCI).
A mowa o Sea Mist.
A mowa o Sea Mist.
Skład INCI: Aqua (water), sodium chloride (sea salt), lavandula angustifolia (lavender) oil.
Oczywiście mogę zacząć uparcie bronić producenta. W końcu NaCI też zawiera się w soli morskiej (ponad 70%), ale nie zmienia to faktu, że są marki, które potrafią jednak nie tylko pisać, że ich produkty zawierają sól morską, ale też dodać ją uczciwie do składu i nie piszą przy składzie, że Sodium Chloride to Sea Salt.
Daleko nie muszę szukać. Choćby polska marka Purite (Mydło sól z Morza Martwego), włoska marka Phytorelax w swoim coconut body scrub (poza tym, że sodium chloride ma w składzie na pierwszym miejscu) czy Tautropfen w kremie do rąk z serii Fluidum (o którym już w najbliższym poście) jasno przedstawiają Marine sal, czyli sól morską z Morza Martwego, w składach.
Natomiast inna, amerykańska marka Olivia Care w swoich naturalnych mydłach zawarła także Sodium chloride, ale nie reklamuje swoich mydeł jako te "z solą morską" i nie windują cen w górę, bo ich mydła mają w składzie NaCI.
Daleko nie muszę szukać. Choćby polska marka Purite (Mydło sól z Morza Martwego), włoska marka Phytorelax w swoim coconut body scrub (poza tym, że sodium chloride ma w składzie na pierwszym miejscu) czy Tautropfen w kremie do rąk z serii Fluidum (o którym już w najbliższym poście) jasno przedstawiają Marine sal, czyli sól morską z Morza Martwego, w składach.
Natomiast inna, amerykańska marka Olivia Care w swoich naturalnych mydłach zawarła także Sodium chloride, ale nie reklamuje swoich mydeł jako te "z solą morską" i nie windują cen w górę, bo ich mydła mają w składzie NaCI.
Choć cenię markę John Master Organics, to w tym przypadku trochę nawaliła.
Postanowiłam poprosić o wyjaśnienia amerykańskiego producenta i oto, co mi odpisali:
John Masters wszystkie składniki do swoich produktów pobiera z USA. Chlorek sodu (sodium chloride) może być zbierane w wielu obszarach ekologicznych w USA. Może to być "prosta sól kuchenna", ale ma wiele celów i nasz produkt Sea Mist jest bardzo skuteczny i uwielbiany.
Czy was takie tłumaczenie satysfakcjonuje?
W Polsce produkt do kupienia pod nazwą - sól morska z lawendą w cenie 80 zł.
Postanowiłam poprosić o wyjaśnienia amerykańskiego producenta i oto, co mi odpisali:
John Masters wszystkie składniki do swoich produktów pobiera z USA. Chlorek sodu (sodium chloride) może być zbierane w wielu obszarach ekologicznych w USA. Może to być "prosta sól kuchenna", ale ma wiele celów i nasz produkt Sea Mist jest bardzo skuteczny i uwielbiany.
Czy was takie tłumaczenie satysfakcjonuje?
W Polsce produkt do kupienia pod nazwą - sól morska z lawendą w cenie 80 zł.
Nie miałam jeszcze niczego z tej marki ale od dawna mnie kusi. Teraz jednak strach coś z ich produktów kupić. Są one drogie, a skoro w kwestii soli mijają się z prawdą, to jak jest z innymi produktami?
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, to taką mgiełkę solną z lawendą można sobie samemu zrobić za grosze i nie wydawać aż 80 zł za sól kuchenną rozpuszczoną w wodzie :)
Na szczęście John Masters daje możliwość zakupu próbek. I polecam ci z tego skorzystać. Ja swego czasu przerobiłam prawie wszystkie jego produkty, z których dostępne były próbki, a i także dostałam masę gratisów dołożonych z różnych sklepów internetowych. Nic mnie nie zachwyciło. Nawet zachwalany krem z filtrem nie powalił mnie na kolana. Odpuściłam sobie tę markę.
UsuńA co do mgiełki, to jasne, że samodzielnie ją można zrobić. Ba, nawet możesz zaszaleć i wsypać prawdziwą sól morską, bo nie kosztuje aż tak wiele. Właśnie niedawno kupowałam buteleczkę za 10 zł.